niedziela, 25 stycznia 2015

5 ROZDZIAŁ

Leżałam na kanapie, przykryta ciepłym bawełnianym kocem i oglądałam w telewizji komedię romantyczną. W tym roku nadzwyczajnie szybko minęły mi Święta Bożego Narodzenia, być może i dlatego, że ostatnie ich dni spędziłam na bezczynnym siedzeniu w domu i użalaniem się nad sobą. Mimo przeciwności losu zrozumiałam, że powinnam zacząć pisać swoją nową książkę życiową, gdzie nie będzie miejsca na przeszłość i nurtujące wspomnienia. Chcę być wreszcie naprawdę szczęśliwa i wierzę, że mi się uda. 
Nagle usłyszałam przekręcający się zamek w drzwiach, a po chwili w progu stanęła uśmiechnięta i lekko zaskoczona blondynka. W jednej ręce trzymała wielką reklamówkę z różnorodnym prowiantem, a w drugiej ciągnęła za sobą dużych rozmiarów walizkę w kolorze maliny.
-Iga!-wstałam i mocno ją do siebie przytuliłam.
Potrzebowałam wsparcia i czyjejś bliskości, a ona była jedyną osobą, która mogła mnie ją obdarzyć.
-Udusisz mnie-zaśmiała się cicho, a ja rozluźniłam uścisk. -Spokojnie, zaraz mi wszystko opowiesz.
Westchnęłam cicho, usiadłam na drewnianym krześle w kuchni i przyglądałam się przyjaciółce, która krzątała się po pomieszczeniu wkładając do odpowiednich szafek przywiezione od rodziny jedzenie.
Ostatnią rzeczą jaką teraz pragnęłam było powracanie do minionych wydarzeń  sprzed dwóch dni.
-Mów, jak było-posłała w moją stronę ciepły uśmiech i zajęła miejsce na przeciwko mnie.
Spojrzałam na nią krzywo i utkwiłam wzrok w śnieżno białym obrusie. Nie wiedziałam czy skłamać, czy jednak powiedzieć prawdę. W końcu była dla mnie bardzo ważna i nie chciałam jej okłamywać. Zdawałam sobie sprawę, że gdyby role się odwróciły ona nie ukrywała by przede mną niczego. Wręcz przeciwnie, zdradziła wszystko z najdrobniejszymi szczegółami.  
-Bo wiesz...-zaczęłam bawić się palcami swojej dłoni nie zważając na jej zaniepokojone spojrzenie. -Na początku wydawało mi się, że w końcu spędzę te święta w gronie rodzinnym, ale jak zwykle się przeliczyłam. Nie umiem sobie z tą przeszłością radzić. Ona wraca z dwojoną siłą.
-Ale co się stało?-złapała mnie delikatnie za rękę.
-Mama sobie kogoś znalazła.
-To chyba dobrze, nie sądzisz?-skrzywiła się delikatnie. -Wydaje mi się, że powinnaś cieszyć się ze szczęścia swojej rodzicielki. Nie każda kobieta byłaby w stanie pozbierać się i na nowo zaufać jakiemuś mężczyźnie.
-Chyba masz rację-pokiwałam twierdząco głową.
 Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak oschle potraktowałam pana Artura i jego córkę, kiedy oni próbowali być mili i nawiązać jakikolwiek kontakt. Jak zwykle musiałam wszystko popsuć i mierzyć każdego swoją własną miarą. Blanka, czasu nie cofniesz. Możesz jedynie naprawić błędy. 
-Zmęczona jestem. Później pogadamy-współlokatorka mrugnęła do mnie okiem i poklepała pokrzepiająco po plecach. -Tobie też radziłabym już się położyć. Wyglądasz, jak wrak człowieka.
Wystawiłam w jej stronę język i wstałam z miejsca przenosząc wzrok na białą kopertę znajdującą się na blacie.
-Zapomniałabym!-uderzyła się otwartą dłonią w czoło i podbiegła do owej makulatury. -Przyszedł list do Ciebie-wręczyła mi go i zniknęła za drzwiami łazienki.
Zdziwiona otworzyłam  i wyjęłam jasno różową karteczkę. Rozłożyłam ją i zaczęłam głośno czytać.

Serdecznie chciałbym zaprosić Ciebie Blanko Radecka byś towarzyszyła mi na ślubie mojej siostry. Dnia 27 grudnia 2014 roku. Bądź gotowa na czternastą. 
Paweł. 


Opadłam zrezygnowana na łóżko. Przez natłok problemów zupełnie zapomniałam o tym weselu, a przecież ono było już jutro. Najchętniej w świecie zostałabym w domu i udała obłożnie chorą. Niestety, nie miałam serca mu odmówić, gdyż zdawałam sobie sprawę jakie to dla niego bardzo ważne. W końcu przyjaźniliśmy się od lat i nie chciałam go zawieźć. On zawsze starał się mi pomóc, jak tylko mógł, więc musiałam mu się odpłacić tym samym.
Po chwili Morfeusz zabrał mnie w swoje ramiona.

Obudziłam się około godziny ósmej, co było do mnie wręcz nie podobne, gdyż zawsze lubiłam długo spać, a zwłaszcza w weekendy. Niestety powodem mojej szybkiej pobudki były promienie słoneczne, które przedzierały się przez szybę, i rozjaśniały całe pomieszczenie, jakby chciały pobudzić je do życia. Próbowałam jeszcze przez chwilę ponownie zasnąć, ale za każdym razem moje starania były nieudolne. Po długich męczarniach wstałam i zaczęłam się rozciągać. Na myśl o dzisiejszym weselu miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Sama nie wiem, dlaczego tak sceptycznie do tego wszystkiego podchodziłam. Może właśnie to i lepiej, jeśli się wybawię i choć jeden jedyny raz wyszaleję za wszystkie czasy?
Złożyłam legowisko i udałam się w kierunku kuchni.
-Ty już nie śpisz?-usłyszałam głos przyjaciółki dochodzący z salonu.
-Jakoś nie mogę-wzruszyłam ramionami i włączyłam czajnik. -Pamiętasz jak ci mówiłam, że Paweł prosił mnie bym z nim poszła na ślub?
-Pamiętam!-odkrzyknęła.
-On jest dzisiaj-zalałam wrzątkiem wody kubek i wsypałam do niego herbatę oraz ukroiłam plasterek cytryny.
-Mówisz to tak spokojnie?-przyjaciółka znalazła się obok mnie i prześwidrowała mnie wzrokiem. -Trzeba cie zrobić na bóstwo!
Wywróciłam oczami i rozłożyłam się na kanapie trzymając w dłoniach wciąż gorący napój. Gdy w tym samym czasie Iga biegała załamana po pokojach i szukała odpowiedniej stylizacji. Nie rozumiałam jej zbytnio, do owej godziny było jeszcze sporo czasu, a zamartwianie się na zapas przyprawiło by mnie tylko o ból głowy. W końcu po długich namowach współlokatorki zaczęłam się przygotowywać. Ubrałam sukienkę, którą mi poleciła (link), wymalowałam się i uczesałam. (link).
Nim się obejrzałam zegar wskazał godzinę 14, a pod naszą obskurną kamienicę podjechało czarne BMV. Chwyciłam w biegu torebkę, narzuciłam na plecy płaszczyk i wyszłam z mieszkania. Kierowałam się w stronę Pawła, który stał oparty o maskę samochodu i przyglądał się mi uważnie, a na jego twarz wkradł się nieśmiały uśmiech. Ubrany był w czarny garnitur podkreślający jego muskularne ciało i granatowy krawat, który idealnie z nim współgrał.
-Ślicznie wyglądasz-musnął delikatnie mój policzek i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Zawstydzona uniosłam kąciki ust ku górze i zapięłam pas. Musiałam przyznać, że naprawdę przystojnie się prezentował, a pod jego przeszywającym spojrzeniem czułam, jak rumieniec intensywnie oblewał moje policzki.
-Dziękuję, że się zgodziłaś-po raz kolejny już w czasie jazdy odwrócił się w moją stronę i poruszał zabawnie brwiami. -To dla mnie dużo znaczy, bo wiem, że mogę na Ciebie liczyć.
-Drobiazg-poprawiłam się w fotelu i oparłam głowę o szybę przyglądając się krajobrazowi za oknem.
Śnieg zaczął topnieć pozostawiając po sobie wielkie kałuże i błoto. Słońce mocniej przygrzewało, a niebo było prawie, że bezchmurne i błękitne. Wiatr lekko kołysał gałęziami drzew, jakby chciał otulić je do snu.
-Już jesteśmy-z zamyślenia wyrwał mnie męski głos.
Wysiadłam z auta i stanęłam przed ogromnym beżowym lokalem.
-Twoja siostra bierze cywilny, czy kościelny ślub?-zmrużyłam oczy i założyłam ręce na piersi.
-Oszczędziłem nam tej całej szopki-objął mnie ramieniem i delikatnie popchał w stronę drzwi wejściowych.
Przez chwilę wydawało mi się, że się przesłyszałam. Zawsze uważałam go za przykładnego i uczciwego człowieka, a co najważniejsze nigdy nie zachowującego się w taki bezpośredni sposób. W moich oczach na zawsze pozostawał jako nieśmiały, dobrze uczący się chłopak.
Weszliśmy na salę, gdzie znajdowali się już zaproszeni goście oraz para młoda. Na wprost stała dużych rozmiarów scena, na której zagościli już jacyś młodzi piosenkarze szczycąc nas przebojami Disco Polo. Pod ścianą poukładane były stoliki wraz z krzesłami tworząc jeden zwarty szereg. Gdy tylko przekroczyliśmy próg poczułam na sobie wzrok zgromadzonych. Próbowałam się tym nie przejmować i zajęłam wolne miejsce obok Pawła. Nie minęło kilka minut, a wszyscy zaczęli się z nami witać i zasypywać pytaniami. Jak zwykle siedziałam cicho i tylko przysłuchiwałam się wywodom przyjaciela. Co najdziwniejsze, jego rodzina myślała, że jesteśmy parą. Poczułam się dość niezręcznie, gdyż on nie zaprzeczał, a nawet jeszcze bardziej utwierdzał ich w tej myśli. Miałam ochotę wyjść stamtąd i poważnie się z nim rozmówić.
Blanka, nie zrobisz tego teraz. Niestety, jesteś zbyt nieśmiała. 

Po jakiś siedmiu godzinach zabawa trwała w najlepsze. Alkohol lał się strumieniami i tak naprawdę nikt się nie oszczędzał. Nawet ja. Pierwszy raz w życiu nie siedziałam samotnie przy stoliku, by obserwować tańczące pary. Jest postęp, Blanka. Gdy kierowałam się w stronę stolika, by odrobinę odpocząć, gdyż moje nogi już dawno odmówiły posłuszeństwa.zostałam zatrzymana przez mocno wstawionego Pawła. Wyszczerzył się do mnie i objął mnie w pasie silnie do siebie przyciągając.
-Za chwilkę-mruknęłam chcąc wyrwać mu się z objęć. -Jestem zmęczona.
Spojrzałam na niego błagalnie, lecz wydawało mi się, jakbym rozmawiała ze ścianą. Zaczął posuwać się do śmielszych czynów, przez co wprowadził mnie w osłupienie. Obsypywał pocałunkami moje usta, ramiona, dekolt i szyję. Pomimo moich sprzeciwów wsunął jedną dłoń pod sukienkę i sunął nią w dół zatrzymując się na udach.
-Dość-fuknęłam i popchałam go mocno.
-Wiem, że tego chcesz, Blanuś-mruknął zadowolony i ścisnął mój nadgarstek. -Pragniesz tego równie mocno, co ja.
Nie wytrzymałam. Spoliczkowałam go z całych sił i roztrzęsiona wybiegłam natychmiast z lokalu. Słona ciecz gromadziła mi się w oczach i spływała strumieniami po policzkach rozmazując mój idealny makijaż i obraz przed sobą. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego następna osoba musiała mnie znów tak mocno zranić? Tysiąc pytań kłębiło mi się w głowie, a ja na żadne nie potrafiłam odnaleźć odpowiedzi.
Zatrzymałam się w ciemnym parku i usiadłam na drewnianej ławce. Przysunęłam do siebie kolana i oparłam o nie brodę. Kolejny raz czułam się bezsilna.
-Życie jest do dupy!-wyszlochałam.
-Masz rację-usłyszałam męski głos, więc zerwałam się i zaczęłam rozglądać na różne strony. -Spokojnie, nie chce ci zrobić krzywdy.
Wytężyłam wzrok i ujrzałam wysokiego, zakapturzonego mężczyznę przyglądającego mi się z powagą. Westchnęłam i wróciłam na miejsce nie zwracając na niego większej uwagi. Po chwili poczułam, jak siedzisko ugina się pod czyimś niemałym ciężarem.
-Bardzo ładnie wyglądasz. W sam raz na jakiś balet, czy coś-odwróciłam się w jego stronę i zmarszczyłam brwi.
-Nie twój interes-warknęłam i po raz kolejny zalałam się łzami.
-Karol jestem-wyciągnął do mnie swoją długą rękę i uśmiechnął się cwaniacko.
Zaczął mnie intrygować. Był namolny i denerwujący, ale mimo wszystko chciałam z nim nawiązać jakikolwiek kontakt.
-Blanka-uścisnęłam ją i utkwiłam wzrok w jego tęczówkach.
Niestety przez to, że było strasznie ciemno prawie nic nie widziałam. Nawet lampy nie pomagały zwiększyć widoczności.
-No więc, Blanko-objął mnie ramieniem. -Opowiadaj, co się wydarzyło.
-Nie będę rozmawiać-mruknęłam spoglądając na granatowe niebo pokryte lśniącymi gwiazdami.
-Możemy siedzieć-parsknął śmiechem.
Nie wiem co mną kierowało, ale wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka. Być może tego właśnie było mi trzeba, zwykłej beztroskiej bliskości. Nie długo musiałam czekać na jego reakcję. Objął mnie szczelnie i mocniej do siebie przycisnął. Przymknęłam powieki i napawałam się wonią jego perfum.
-Już dobrze-szepnął i pogłaskał mnie delikatnie po rozczochranych włosach.
-Przepraszam-niechętnie się od niego oderwałam i dłonią powycierałam spływającą ciecz z policzków.
-Nic się nie stało-mrugnął do mnie okiem. -To było miłe.
Pokiwałam z niedowierzaniem głową i wstałam z miejsca chwiejąc się lekko. Chciałam już wrócić do mieszkania, zamknąć się w swoim pokoju i wypłakać w poduszkę.
-Stój!-dogonił mnie i położył swoje wielkie łapska na moich biodrach. -Nie pozwolę ci samej wracać. Jestem za Ciebie odpowiedzialny.
-Nie potrzebuje niańki. Dobrze wiem, gdzie mieszkam-uparłam się i zaczęłam iść.
Wiedziałam, że kieruje się za mną i wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, czułam się przez to bezpieczniej i raźniej.
-Opowiedz mi coś o sobie-dotrzymał mi kroku i schował ręce do kieszeni.
Po długim namyśle zaczęłam mu po kolei wszystko mówić. Pierwszy raz otwierałam się tak przed obcą osobą i nie było mi z tym źle. Zresztą, on też nie był mi dłużny. Dowiedziałam się, że jest sławnym siatkarzem i gra w reprezentacji Polski. Przez chwilę pragnęłam spytać się go o Michała Winiarskiego, lecz szybko te myśli wymazałam z głowy. Nie chciałam wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń.
-Już sobie dalej poradzę-uśmiechnęłam się stojąc przed znaną kamienicą. -Dziękuję, za wszystko.
-Zawsze do usług-ukłonił się przede mną i złożył czuły pocałunek na moim policzku. -Do zobaczenia!
Pomachał mi i zawrócił w inną uliczkę. Wpatrywałam się w jego postać, do czasu gdy zniknął za rogiem. Koniuszkami palców dotknęłam miejsca, na którym pozostawił mokry ślad swoich warg. Polubiłam go, naprawdę go polubiłam. Wydawał się być miły, sympatyczny i co najważniejsze nie próbował mnie wykorzystać. Jakaś wewnętrzna dusza chciała zatrzymać go przy sobie i na zawsze utonąć w jego ciepłym uścisku. Nie oszukujmy się, też tego pragnęłam. Blanka, ty kompletnie zwariowałaś! 
____________________________________________________________________

Następny oddaję w Wasze ręce. Nie wiem czemu, ale pisało mi się go jak po gruzach i jakoś mi się on nie podoba :// Ale ocenianie zostawiam Wam. :)
W życiu Blanki pojawia się pewien przystojniak, którego na pewno bardzo dobrze znacie. :D
Dziękuję wszystkim za tyle wyświetleń i komentarzy. Jesteście jedyne w swoim rodzaju! :3
Mam nadzieję, że i tym razem Was nie zawiodłam.
Pozdrawiam! ;* 

17 komentarzy:

  1. Myślałam, że ten Paweł na prawdę okaże się zaufanym przyjacielem. A tu taka pomyłka. Jak zwykle to z facetami bywa. Ale Karollo ma u mnie wielkiego plusa. Chociaż myślałam, że gdzieś tam pojawi się Winiarski. No więc czekam na niego.
    Serdecznie zapraszam na parta o Zbigniewie Bartmanie http://sportowe-jedno-party.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;3 Bardzo, ale to bardzo mi się podoba :) Myślałam, że Paweł to naprawdę świetny przyjaciel... A tu proszę. Na imprezach zawsze wszystki wychodzi na jaw. Za to spotkanie z Karolem zakończyło się udanie :) Naprawdę rewelacyjnie opisała to ich spotkanie <3 W ogóle caly rozdział jest rewela <3 Ale szczerze powiedziawszy, myślałam że to Michał tam bd :) Czekam na go kolejne pojawienie i na next ;3 Pozdrawiam i weny ;* U mnie coś nowego może pojawi się jutro albo w środę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) Ciekawe jak się potoczy dalsza znajomość z przypadkowo poznanym osobnikiem :D Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały, a w między czasie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam za jednym razem i to opko jest świetne!
    I widzę, że nie tylko ja się pomyliłam co do Pawła :) Duży plus dla Kłosa :D
    Pozdrawiam i weny ;**
    ps. Zapraszam do siebie na szóstkę :)
    http://zatrzymac---czas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawiodłaś, a mi bardzo się podobał ten rozdział :). Miałam nadzieję, że Winiar się pojawi, ale cóż muszę jeszcze poczekać :P. Nie wiem jak jej przyjaciel mógł ją tak skrzywdzić !!! Nie lubię już go !. I jeszcze Karollo się pojawił :D. Ciekawa jestem co dalej się wydarzy :). Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Karol *.* Tak bardzo pomocny, tylko co on w nocy robił w parku O.o Ale tego nawet nie można ogarnąć :P Paweł zachował się karygodnie :/ dobrze, że Blanka trafiła na kogoś życzliwego ;) może nawet coś z tego wyjdzie :P :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :)
    Pojawił się nam Karol :-)
    No sorry, ale tego po Pawle w życiu bym się nie spodziewała. Źle się zachował, może z tego powodu że był pijany...
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. *.* Cudowny. Zachwyciłaś mnie po prostu. Tym weselem i Pawłem niekoniecznie... Ale w sumie gdyby nie ono to nie byłoby Karola....
    No ale nic. Strasznie mi się ten rozdział podoba. W ogóle nie widać by był pisany w jakichś mękach ;) Czekam na rozwój wątku Blanka-Karol. No ale zostaje jeszcze Michał... Ciekawie się to wszystko zapowiada ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. tak, myslalam, ze pawel cos odwali... no i dlugo na to nie bylo trzeba czekac...
    klosik sie pojawil? niezle zaskoczenie :) ciekawa jestem jak dalej potoczy sie jego watek w twym opowiadaniu ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem zachwycona! Byłam prawie pewna, że tym tajemnicznym mężczyzną będzie Winiarki, a tutaj Kłos :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział , z resztą jak każdy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze, to nie spodziewałam się tego! Szok, szok, szok! I teraz mam mętlik w głowie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nono. Widzę że nie tylko ja myślałam o Winiarskim w tym parku, ale jeszcze wcześniej myślałam że spotkają się na tym weselu. Co ten Paweł nawywijał ach szkoda słów.
    Pozdrawiam i zapraszam od czasu do czasu do siebie 😘

    OdpowiedzUsuń
  14. A już myślałam, że Paweł będzie spoko kolegą z pracy... A on zrobił coś takiego, co za debil. :/
    Karol taki dobry :3 Szczerze, to myślałam, że to Winiarski będzie lub że spotkają się na weselu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. http://czaspokazee.blogspot.com/2015/01/rozdzia-1.html?m=1 Zapraszam do czytania bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział! zapraszam do mnie! http://milosc-zycie-pasja-siatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju, zastrzeliłabym Pawła.... Co on zrobił, no? ;/
    Trochę mnie zaskoczyłaś, bo myślałam, że to Winiar, a jednak Kłos xD
    Ale cóż :D Ja lubię takie mieszanie i mi się podoba! :*
    Rozdział jak zwykle świetny ;)
    Przy okazji zapraszam do siebie na dziesiąty rozdział historii Oli i Grześka ;)
    http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń